piątek, 13 lipca 2012

Stabilizacja?

od jakiegoś czasu obserwuję u mojego psiura większą stabilność psychiczną. nawet jak się czegoś przestraszy szybko wraca do siebie, zapoznaje się z tym czymś straszącym i jest ok. owszem, jest czujny i ostrożny, ale nie panikuje tak jak jeszcze jakiś czas temu.
niestety nie wszystkie problemy gładko dało się rozwiązać. nadal mamy problem z brakiem sympatii do obcych mężczyzn- to niestety nieco nabyty problem... bardzo ładnie wygląda w teorii sprawa 'odczulenia' na facetów- wystarczy nie nagradzać odejściem obszczekanego faceta, rozmawiać z owym panem jak gdyby nigdy nic, dać mu smaka w garść i czekać aż psiak przekona się, że nic się nie dzieje.
super. tylko że...
1.Hippis jest duży i jak zaczyna szczekać ludzie się go boją nie mając najmniejszej ochoty pomagać mi w naprawie tego zachowania i... odchodzą.
2. ludzie boją się go, więc tym bardziej się w niego wpatrują kontrolując co robi i prowokując większą zaciętość.
3. większość ludzi nie rozumie jak mówi się do nich, żeby nie patrzyli mu przez chwile w oczy, ignorowali, nie usiłowali na siłę poklepać po łbie...
4.ludzie nie znający mnie nie potrafią zrozumieć po jaką cholerę każę im nie patrzeć na psa i odstawiać inne szopki jak oni a) uważają, że lepiej byłoby go na siłę pogłaskać b) chcą po prostu jak najszybciej odejść.
5.część ludzi usiłuje uspokoić go słowami... DOBRY PIES!!! To super pomysł- nagradzać psa za to, że ma ochotę cię zjeść w całości:) a kontynuacją tych wszystkich zachowań jest w 80% nagradzające odejście od psa.
niestety nie mam wpływu na każde zachowanie owych obszczekanych facetów ponieważ zazwyczaj to co mówię jest głęboko olane.
efektem tych nieudolnych prób wyciągnięcia mojego psa z przeświadczenia o wrogich zamiarach wszystkich (oprócz długowłosego B.) facetów książkowymi schematami metod pozytywnych jest wiara mojego psa w to, że im bardziej jest zacięty tym większa szansa, że owy ludź sobie pójdzie- i tak jest. brawa dla inteligentnego Hippisa i głupiej mnie. i to jest lekcja dla mnie- niestety przy dużym psie metoda ta włączająca obcych ludzi do pomocy jest praktycznie bezużyteczna a wręcz pogarszająca sprawę. chyba, że ja mam po prostu pecha do napotkanych ludzi...

na chwilę obecną zastosujemy odmienną 'terapię' polegającą na tym, że przy każdym, choćby najdrobniejszym warknięcio-pomruku, szczeknięcio-burknięciu bądź nawet spojrzeniu świadczącym, że ma to zrobić obiekt, który powoduje takie emocje będzie się natychmiast oddalał bądź my będziemy się natychmiast oddalać od obiektu. według James'a O'Heare powinno udać się nam cofnąć do etapu kiedy straszył takimi drobnymi sygnałami i to wystarczyło. jak osiągnę samo warknięcie lub jedno szczeknięcie będę mega zadowolona i powrócę to metody namber łan z tym, że dobierając do treningu świadomych problemu panów-psiarzy którzy na koniec zaciekłej batalii nie poddadzą się nagradzając mi zadziora odejściem...
teraz tylko trzeba sprawdzić czy w każdej sytuacji odejście od 'obiektu potencjalnego zagrożenia' będzie realne w odpowiednim czasie... jeśli nie... boże daj mi ludzi, którzy nie wymiękną przy psychopatycznej minie Hippisa szczekającego na nich...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz