piątek, 8 czerwca 2012

Pierwsza, dłuższa podróż.

2 czerwca, z samego rana wyruszyliśmy prawie-że do Łodzi na komunię małego K. byłam pełna obaw jak to będzie w nowym miejscu, po długiej podróży (360km), w domu pełnym zwierząt, ludzi i...dzieci. obawy były poniekąd słuszne- ciężko mi było wytłumaczyć dzieciom, że nawet jak raz udało im się głasnąć Hippisa po tyłku z zaskoczenia to nie znaczy, że następnym razem można próbować go przytulić. z dorosłymi było łatwiej choć niezawodny D. dał popis swojej wyrozumiałości i ładnie z premedytacją nastraszył mi niczego nieświadomego psiura...

nie ukrywam, że pierwszy dzień był chyba tak samo ciężki dla mnie jak i dla Hippisa, ale czego mogłam się spodziewać?
z uwagi na taką a nie inną sytuację w jakiej się znaleźliśmy zasada namber łan- nikt inny poza mną nie pracuje z moim psem- uległa chwilowemu zapomnieniu. w końcu czyż nie łatwiej się przekonać do stadka dzieci które mają fajne piłeczki którymi rzucają? czyż nie fajniejszy jest ludź, który wyda jakąś komendę i za wykonanie nagrodzi?

co mnie zdziwiło to fakt, że Hippis ogłuchł na wołania M., z którym żył już na stopie koleżeńskiej. nie przyszło mu nawet do głowy żeby podejść i coś poćwiczyć. dopiero po kilku ćwiczeniach ze mną i przekazaniu czegoś drewnianego do nagrodzenia M. mógł pocieszyć się pracą z Hippisem.
było to o tyle dziwne, że do tej pory nikt nie musiał go namawiać zbytnio do robienia czegokolwiek- nie ważne z kim byleby pracować:)

z racji tego, że dwa pierwsze dni naszego pobytu były obfite w gości Hippis praktycznie większość czasu spędzał w klatce by nie kręcić się między nogami podczas przygotowań i samego przyjęcia komunijnego, stąd też w chwilach na 'wybiegu' pozwoliłam sobie na nieco więcej ruchu by mógł rozprostować swoje długie łapy.

cały ten wyjazd pokazał mi, że:
-Hippis w 100% toleruje wszystkich obcych, którzy nie ingerują w jego istnienie.
-siedzenie kupę godzin w klatce jest ok o ile nie słychać zbyt mocno jak dobrze bawią się ludzie poza klatką...
-znajomość z kotem jest możliwa tylko i wyłącznie wtedy kiedy kot nie ucieka. zresztą psów tyczy się to tak samo.
-świnki morskie są irytujące bo kozaczą wiedząc, że są za prętami klatki.
i najlepsze:
-Hippis najlepiej, najpiękniej, najszybciej i najchętniej pracuje RANO- trzeba to wykorzystać.

dorzucam sklejkę z tych kilku dni- dzięki M.!


na koniec pytanie:
czy ktoś z was przestawiał kiedyś psa z jedzenia typu BARF na suchą karmę??

10 komentarzy:

  1. Super filmik! Fajnie spędziłaś z nim czas. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam Was, ja bym chyba zwariowała z psem w takim miejscu, pewnie bym byla bardziej zmęczona niż pies. W końcu łatwiej wychować psa niż ludzi, i szybciej zrozumie że nie wolno się łasić niż człowiek że nie wolno psa ciągle macać...
    Każdy pies chyba pracuje rano świetnie, mój flegmatyczny lab rano robi slalomy między nogami niczym nakręcony BC a nawet jest w stanie sogonić frisbee ;) później to już nie to samo.

    Fajna muzyka na filmiku, co to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz, byłam bliska szaleństwu- na szczęście tylko pierwszego dnia. Później wszystko się unormowało.

      Dla mnie taka świetna praca rano była zaskoczeniem bo jeszcze niedawno właśnie popołudniu było lepiej- ale jeszcze tak niedawno po południu nie było tak gorąco...;)

      A muzyka to Kabanos- Azorek, drugi kawałek który leci pod koniec nie wiem jaki ma tytuł- nie ja robiłam sklejkę:)

      Usuń
  3. super Wam idzie :)
    ale kiedy jakiś filmik z obi będzie ? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rzadko mamy kogoś kto może nas nagrać, ale mam nadzieję, że niedługo uda mi się coś posklejać i będzie nasze koślawe obi:D

      Usuń
    2. Eee, ja was mogę nagrać moją super cyfrówką :P Ale coś tam będzie widać ;) Przypomnij mi przed następnym spacerem, to wezmę :D

      Usuń
    3. ok, postaram się nie zapomnieć przypomnieć:P

      Usuń
  4. Ja tak anonimowo tu zaglądam i pomyślałam, że odpowiem na pytanie na końcu.

    Ja karmię psa surowym jedzeniem (choć nie jestem pewna czy można nazwać to BARFem, bo jest to bardziej na naszych zasadach- rodzice tak karmili psa, dużo wcześniej niż ten sposób został wypromowany) od małego i kiedy próbowałam go przekonać do karmy, to mi się nie udało. Jednak mój kochany staruszek jest wybredny. Np. dzień bez zjedzenia surowego serca jest dniem straconym i trzeba się wtedy zachowywać jakby zupełnie nic się nie jadło i płakać wniebogłosy.

    Możesz spróbować, ale obstawiam, że takie 'prawdziwe' mięso jest dużo smaczniejsze od karmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powoli się przestawiamy już na suchą i nie ma problemu. z tym, że Hippis od początku zna suchą karmę jako smaczki.

      wolę go przestawić bo na wyjazdach jest to kłopotliwa forma karmienia...;/ z suchą będzie łatwiej. no i nie ukrywam, że liczę na to iż będzie doceniał mięsko jako smaczki bo nagrody smaczkowe są dla niego niewiele warte a chciałabym, żeby był jednak wyrównany poziom między zabawką a jedzeniem jako nagrodą.

      Usuń